Z cyklu w 50 dni dookoła Wrocławia
Mirków: Tiry nam zagrażają
Przez centrum Mirkowa przebiega droga krajowa nr 8 prowadząca z Wrocławia do Warszawy. W ciągu doby przejeżdża nią około 40 tysięcy aut. Wiele z nich to samochody ciężarowe. Mieszkańcy skarżą się, że kierowcy tirów pędzą przez miejscowość jak szaleni i nie zwracają uwagi na ograniczenia prędkości.
Mieszkańcy żalą się, że auta mkną przez wieś jak szalone fot. Michał Pawlik
- Boimy się ruszać z domów. O wypuszczeniu dziecka poza podwórko w ogóle nie ma mowy - żali się Mieczysław Grzesik, mieszkaniec ul. Wrocławskiej.
- Już widzieliśmy tutaj takie przypadki, że nikomu nie ufamy. Kierowcy nieraz przejeżdżają na czerwonym świetle - opowiada Alicja Polańska, mieszkanka Mirkowa.
Tylko w ubiegłym roku w wiosce zdarzyły się trzy wypadki śmiertelne, do stłuczek dochodzi co najmniej dwa razy w tygodniu.
Mieszkańcy zaznaczają, że nie buntują się przeciwko drodze, bo przez wiele lat nauczyli się przy niej żyć, ale bardzo im zależy, aby było przy niej bezpieczniej.
- Może pomogłaby jakaś kładka dla pieszych, może fotoradar. Gdy stanie tutaj policja, od razu jest lepiej. Wtedy wszyscy jeżdżą jak trzeba - opowiada Barbara Król-Sobocińska, sołtys Mirkowa.
Zastępca wójta gminy Długołęka Mariusz Fędzin występował już w imieniu mieszkańców do zarządcy drogi - Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad o zainstalowanie dodatkowej sygnalizacji świetlnej na przejściu dla pieszych i rozważenie wybudowania kładki dla pieszych. Jednak z powodów technicznych okazało się to niemożliwe.
- W Mirkowie wykonaliśmy już dwa przejścia dla pieszych z sygnalizacją świetlną i jedno bez świateł, ale z wysepką. Na trzecim przejściu nie możemy niestety zrobić świateł, bo byłyby za często, a tak na drodze krajowej być nie może - wyjaśnia Joanna Wąsiel, rzeczniczka prasowa wrocławskiego oddziału GDDKiA.
Rozwiązaniem dla mieszkańców mógłby być fotoradar, który na pewno zmniejszyłby zapędy kierowców.
- Na pewno sprawdzimy sygnały mieszkańców bardzo wnikliwie. Jeśli obserwacje się potwierdzą, postaramy się pomóc. Nie zaszkodziłoby, gdyby mieszkańcy zebrali też podpisy i przesłali je do Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad - radzi Krzysztof Zaporowski, rzecznik prasowy wrocławskiej policji.
Prawie Wrocław
Mieszkańcy ulicy Spacerowej w Mirkowie mają tylko krok do Wrocławia. I to dosłownie. To właśnie jest powodem ich problemów. Metr od ich posesji, na szutrowej drodze, leży granica gmin. Po jednej jest stronie leży Mirków, po drugiej - Wrocław. Od lat władze gminy Długołęka nie mogą porozumieć się z miastem Wrocław, aby wspólnymi siłami wybudować kanalizację, a potem wylać asfalt.
- To skandal, że cała wieś ma kanalizację, a my nie. Mimo że mamy najbliżej do dużego miasta, ciągle żyjemy jak w średniowieczu - denerwuje się Dorota Korzeniowska, mieszkanka ul. Spacerowej.
Próby porozumienia trwają już kilka lat.
- Kiedy budowaliśmy w Mirkowie kanalizację, rozpoczęliśmy negocjacje z Wrocławiem. Chcieliśmy się porozumieć, żeby też podłączyć wrocławską część ulicy i żeby od razu załatwić wszystkie prace za jednym razem, bo to bardziej opłacalne - opowiada Iwona Łebek, wójt Długołęki. - Nie udało się do dziś.
Sprawę dodatkowo komplikują kwestie własności gruntów. Na terenie po stronie Wrocławia kilka nieruchomości należy do spółdzielni właścicielskiej.
- Jest to niezwykle skomplikowana sprawa, ale na pewno kompromis jest jedynym wyjściem z tej sytuacji. Wspólnie ta inwestycja pochłonie dużo mniej pieniędzy - przyznaje Marek Kornatowski, dyrektor rynku i rozwoju MPWiK we Wrocławiu.
- Pracujemy nad porozumieniem, bo trudna jest kwestia choćby innych stawek za ścieki na terenie dwóch gmin. Jednak na pewno skontaktujemy się z Długołęką jak najszybciej - zapewnia dyrektor.
Janusz Krzeszowski - POLSKA Gazeta Wrocławska
http://wroclaw.naszemiasto.pl/w_50_dni_dookola_wroclawia/specjalna_artykul/650140.html