Ten cud pojawia się co jakiś czas, gdy politycy mówią ludzkim głosem. Nie jest to w wigilię, ale w okresie poprzedzającym wybory. Partia rządząca ustami premiera pogroziła palcem wysokiemu oprocentowaniu pożyczek. Wydaje mi się, że od tego jest prawo i minister finansów, a nie Palec Boży jak u Putina. Dzięki temu prawu mamy najdroższe prowizje od płatności kartami płatniczymi, za debet na karcie płatniczej nazwanej przez banki "debetowymi" mamy odsetki karne, a mimo, że co miesiąc wpłacamy do banków swoje pensje przy kredycie wołany jest od nas tak zwany BIK. W którym musimy udowodnić, że nie jesteśmy koniem. W tym samym okresie Europejski Bank Centralny ustalił ujemną stopę procentową na depozyty, a minister finansów nie wykonuje żadnych kroków by poluzować możliwości inwestycyjne bankom. Pewnie znowu skończy się to inwestycjami zagranicznymi naszych banków.
Polityka banków to jednak pikuś w porównaniu z tym co nasi prawodawcy urządzili bezrobotnym. Przede wszystkim wypracowaną górkę finansową dzięki wstrzymaniu kursów dla bezrobotnych i ograniczeniu dofinansowań przeznaczono na premie dla pracowników RUP. W sumie za dobrą pracę pewnie powinno się to należeć. No ale jednocześnie NIK pisze że pracodawcy pracowników szukają w prywatnych biurach pracy, które jednocześnie zajmują się ich rekrutacją. To przecież logiczne bo nikt nie chce mieć tysiąca bezrobotnych pod warsztatem, wysyłanych bez jakiejkolwiek selekcji, no i każdemu podbij pieczątką liścik z urzędu. Kursy dla bezrobotnych są opłacane głownie z funduszy europejskich poprzez programy Kapitał Ludzki, Młodzi w (nazwa miasta), 50 plus itp. Łapę trzymają nad tym oczywiście RUP , udając że to ich działalność. Drugą nowinką są dotacje dla bezrobotnych na otworzenie własnej działalności. By ją dostać trzeba zrobić kilka obowiązkowych kursów, za które płacą wyżej wskazane fundusze. Na koniec bezrobotny dowiaduje się, że ma przyprowadzić kilku poręczycieli zatrudnionych z pensją powyżej średniej krajowej oczywiście na państwowym wikcie, najlepiej urzędnika lub polityka. (Dobrze że nie mówią z jakiej partii). Tak panie premierze wszystkiemu winna lichwa.
A co jeśli nie mamy zdolności BIK?
Pozostają tylko instytucje finansowe, które zajmują się komercyjnym opartym na zasady wolnorynkowe udzielaniem pożyczek bez poręczycieli. Czy coś jest w tym złego?
Niedawno czytałem książkę "Bankier Ubogich". Stała się ona niemal biblią antyglobalistów i liberałów żądających uwolnienia świata od lobby garstki miliarderów.
Piszę książka nie podręcznik bo jest napisana słowem zrozumiałym dla czytelników którzy nie mają wykształcenia ekonomicznego. Panie premierze mikrokredyty bez poręczeń to konieczność dla najuboższych. To dzięki nim mogą przetrwać wykluczenie i starać się wyjść z zapaści finansowej. Dzięki realizacji koncepcji mikrokredytów uruchomiono przedsiębiorczość w wielu krajach nie tylko w Bangladeszu, który jest ósmym państwem na świecie co do wielkości. Korzystano z niej nawet w niektórych stanach USA. Pozostawienie tego rynku instytucjom finansowym typu http://www.okmoney.pl/ jest jakimś rozwiązaniem. Nie jest to jednak liberalizm, bo jednocześnie wybrańcy dostają dotacje i jest do demoralizujące i niszczące równe szanse na start. Rośnie nam kasta ludzi którzy ciągle są pod ochroną tych czy innych ludzi. Pieniądze które dostają przeznaczają głównie na konsumpcję nie na tworzenie własnych biznesów licząc że ciągle będą ich sponsorzy przy władzy. W ten sposób budujemy państwo na wzór Koreańskiej Republiki Ludowej, a nie nowoczesne państwo demokratyczne, którym podobno rządzi partia o poglądach liberalnych.