Szynobusy, które od najbliższej niedzieli będą kursowały z Wrocławia do Trzebnicy, miały być alternatywą dla komunikacji miejskiej. Zatrzymywać się bowiem będą m.in. na stacjach Psie Pole i Zakrzów.
Marszałek województwa, który uruchamia połączenie, zapewniał, że nowe pociągi pozwolą dojeżdżać ludziom do pracy i szkół. Problem w tym, że rozkład jazdy jest fatalnie ułożony.
Pierwszy pociąg dojedzie bowiem na Dworzec Główny dopiero o godz. 7.45. Nawet urzędnicy pracujący u marszałka nie mają szans, żeby zdążyć na 8 rano do pracy. Z powrotem wcale nie będzie łatwiej. Ostatni szynobus do Trzebnicy odjedzie bowiem już o 15.45.
- Tylko w taki sposób mogliśmy ułożyć rozkład jazdy - rozkłada ręce Genowefa Ładniak, prezes spółki Koleje Dolnośląskie. - PKP Polskie Linie Kolejowe prowadzą na tej trasie remonty. Dodatkowe szynobusy będziemy podstawiać od nowego rozkładu jazdy, czyli od 12 grudnia.
Do tego czasu w autobusach szynowych pojawią się ankieterzy. Urzędnicy spytają podróżnych, w jakich godzinach chcieliby jeździć do Wrocławia i z powrotem. Te propozycje mają być potem uwzględnione w rozkładzie. Docelowo ma jeździć 16 szynobusów.