podatnik napisał(a):mm widzę że nie do końca przeczytałeś ze zrozumieniem.
Podatniku. Moje pytanie dotyczyło zarobków, ponieważ jestem zainteresowany Twoją opinią w tym temacie. To że nie pytam o inne rzeczy, znaczy tylko tyle, że Twoja opinia o nich w tym momencie mniej mnie interesuje.
podatnik napisał(a):Co do wójta, prezydenta miasta, burmistrza to mój stary przykład burmistrz San Antonio zarabia 4000USD/rok i myślisz że chętnych nie ma ?
4000 USD/rok = ok. 12 tys PLN = ok. 1 tys PLN miesiecznie. Nie wiem jak w stanach, ale w Polsce nie daloby sie za to przezyc. Nie znam szczegolowych uwarunkowań w San Antonio abym mogl jakos sensownie ocenic tą sytuację. Być może jest tak że oprócz tej pensji dostaje jakaś dietę która jest o wiele wyższa. A być może jest to funkcja zupełnie inna niż funkcja Prezydenta Miast u nas. A może faktycznie u nich funkcja burmistrza zarezerwowana jest dla ludzi bogatych. Na pierwszy rzut oka jest jednak jasne że w Polsce za 1 tys PLN nie da sie utrzymac rodziny, chyba że mówimy o mocnym biedowaniu. W takim razie funkcję tę mogłyby sprawować tylko osoby bogate, lub mające inne źródło utrzymania.
podatnik napisał(a):Napisałeś że taka osoba jak by poszła do korporacji to więcej zarobi - moja odpowiedz NIECH IDZIE!
Rozumiem że chcesz w tym momencie napisać, że jest to służba publiczna, a nie miejsce do dorabiania się. OK, zgodzę sie. Zależy jak sie patrzy na te 8-9 tyś. Może powiem w tym momencie coś co sie wyda niektórym straszne, lecz wydaje mi się że 8-9 tyś, to właśnie poziom zarobków przy których można jako tako swobodnie funkcjonować. Do bogactwa, czy dorabiania się jeszcze daleko. Myślę że osoba która sprawnie zarządza Wrocławiem, w korporacji mogłaby zarobić ... powiedzmy jakieś 50 kPLN brutto. Więc według mnie to i tak jest spore ustępstwo. Ale rozumiem że można mieć tutaj bardzo różne opinie, i jakoś specjalnie nie chcę teraz bronić swojej. Znacznie bardziej interesuje mnie następny temat o którym piszesz.
podatnik napisał(a):Ale jeżeli przyjąć że wójt, burmistrz, prezydent miasta to menedżer, to jego pensja musi zależeć od tego jakim jest menedżerem tzn. jak zarządza, a zarządzanie nie polega na zadłużaniu tylko na korzyściach dla mieszkańców.
Jest dużo inwestycji, są podatki drogi są budowane OK. płacimy ile się należy, w przeciwnym wypadku jak w prywatnej firmie na zbity pysk i tyle.
Czyli wynagrodzenie od efektów pracy. Tylko przyklasnę. Jednak z doświadczenia wiem że jest to trudne do realizacji nawet w firmach prywatnych. Nie mówię tutaj oczywiście o akwizytorze, którego wynagrodzenie bardzo łatwo można powiązać z bieżącymi wynikami. Porozmawiajmy o wynagrodzeniach zarządów firm dość dużych, ale nie korporacji , bo to jest stanowisko porównywalne. Jak wiemy, na niektóre efekty ich pracy trzeba czekać długo. I to nie dlatego że są oni powolni, lecz dlatego że czas od podjęcia decyzji strategicznej, do pokazania się jej efektów jest długi. Z drugiej strony, osoba na tym stanowisku, jeśli związać jej dochody bezpośrednio z bieżącymi lub krótkoterminowymi wynikami, ma sporo narzędzi, aby bieżący wynik podkręcać. Niestety dzieje się to wtedy kosztem przyszłości. Poza tym osoba taka dostaje dodatkowy bodziec do podejmowania wyższego ryzyka. Jeśli się uda, to będzie duża premia, jeśli się nie uda, to ... spróbuję jeszcze raz, może gdzie indziej. Mieliśmy ostanio dobry przykład na to w sektorze bankowym.
Wywalanie na pysk. O ile w firmach prywatnych, jest to dość proste, ponieważ jest rada nadzorcza. To jak miałoby to wyglądać w demokracji ?
Absolutnie nie twierdzę, że należy zaniechać pomysłów nad wynagradzaniem prezydentów/burmistrzów/wójtow od efektów pracy. Sam jednak nie widzę jak miałoby to być w szczegółach realizowane.
podatnik napisał(a):tak na szybko
Szkoda że tak szybko i skrótowo, bo dla mnie niestety nie ma w tym żadnej odpowiedzi. Proszę, odpowiedz jeszcze raz, ale tym razem wyczerpująco i ze szczegółami. Aby ułatwić, zawężę pytanie tylko do przykładu prezydenta Wrocławia.
Opisz proszę w jaki sposób miałby być on wynagradzany ? Jakie miałyby być mierniki jego pracy w poszczególnych obszarach, którymi on się zajmuje ? Kto i w jakim trybie miałby ustalać te mierniki (bo zdaje się że każde Miasto jest w innej sytuacji, ma inne priorytety, więc mierniki musiałyby się różnić dla róznych miast oraz różnych okresów rozwoju) ? Jaki okres czasu miałby prezydent na realizację celów ? Kto dokonywałby oceny jego pracy ? I przy jakich warunkach i w jaki sposób byłby on zwalniany. Poprzyj to przykładowym wyliczeniem, abyśmy mieli też odniesienie do jakiś kwot.
z góry dziękuję i pozdrawiam
mm