kotow7 napisał(a):Muszę powiedzieć
Walter Kurtz, że Twoja wiedza jest PORAŻAJĄCA! Normanie mi zaimponowałeś. Piszesz, że z tego co słyszałeś.... No i źle słyszałeś.
Piszesz tak, jakby całe boisko trawiaste ( bo o to boisko chodzi) miała być zabudowane, jakby nie było boiska wielofunkcyjnego. Zajdź do Gminy, poproś o projekt i zobacz jak to ma wyglądać. Następnie zajdź do szkoły i oceń czy zabranie 20 metrów boiska (pozostanie jeszcze około 70 metrów) jest zasadne. Nie wiesz, czy dyrekcja wyraziła zgodę czy nie, bo niby skąd?
I co ma piernik do wiatraka, to gdzie dyrekcja mieszka? Wicedyrektor SP mieszka w Bykowie. Taka ta Twoja wiedza. Wystawiłeś "laurkę" dyrekcji i się cieszysz. No to cieszmy się razem

Za Gminą nie będzie stadionu. I dzieci tam na w-f chodzić nie będą.
1. "Piszesz tak, jakby całe boisko trawiaste ( bo o to boisko chodzi) miała być zabudowane, jakby nie było boiska wielofunkcyjnego." - a co ma boisko wielofunkcyjne do tego? może gdyby zorganizować ten teren boiska trawiastego, to dzieci nie musiałyby biegać na lekcjach W-F poza ogrodzeniem i ustępować nadjeżdżającym samochodom. Sport drogi kotow7 to nie tylko koszykówka i piłka ręczna (chodź na tym boisku wielofunkcyjnym gra w jedno wyklucza drugie). Fajnie że jest, ale może jakaś skocznia w dal? wiem że jest piaskownica:), ale może jakaś guma na rozbieg, albo twarda ścieżka z mączki? Może jakieś miejsce do biegania? Niekoniecznie tartan, może być mączka.
2. "Nie wiesz, czy dyrekcja wyraziła zgodę czy nie, bo niby skąd?" - zakładam że gdyby się sprzeciwiła to bym o tym słyszał, ja na ich miejscu bym protestował - głośno, to mimo wszystko wieś, dużo się słyszy od sąsiadów, w sklepie, czy po kościele, taka wiejska specyfika
3. "I co ma piernik do wiatraka, to gdzie dyrekcja mieszka? Wicedyrektor SP mieszka w Bykowie. Taka ta Twoja wiedza." - no i? o co chodzi z tym Bykowem? Czyżby Byków był dzielnicą Długołeki? Pierwszy słyszę. Naprawdę tego nie rozumiesz? Identyfikacja z tym miejscem. Poczucie odpowiedzialności przed mieszkańcami Długołęki, przed sąsiadem, przed znajomym, którego na niedzielnym spacerze koło boiska spotkasz i on zada ci pytanie: Mietek, dlaczego to, a dlaczego tamto. Oczywiście nie odbieram dyrekcji powołania, moja matka była nauczycielem i dyrektorem szkoły. Szanuję ten zawód. Ale życie jest brutalne. Przykład? Bywają pasjonaci wuefiści, którzy po pracy biegają z dzieciakami, identyfikują się nie tylko z miejscem pracy, ale i z miejscem życia. Jak wymagać od wuefistów z Wrocławia, żeby zostawali do wieczora w Długołęce, a potem kilka godzin wracali w korkach do domu? Ja to rozumiem. Pewne chęci weryfikuje życie. Zgoda. Nie piszę przez pryzmat czarnego lub białego. Pewne rzeczy po prostu są dla mnie niezrozumiałe i tłumaczę to sobie brakiem identyfikacji z tym miejscem na ziemi. To chyba dość łagodne określenie powodów mojego niezadowolenia. Jak kiedyś zostanę baronem biznesu, albo stanę na szczycie piramidy finansowej to kupię kilka domków w Długołęce i oddam je w posiadanie nauczycieli z miejscowej szkoły:))))))))))) A niech tu żyją, niech ich dzieci i wnuki chodzą tu do szkoły. Wtedy będę wiedział że gramy do tej samej bramki.
4. "Wystawiłeś "laurkę" dyrekcji i się cieszysz. No to cieszmy się razem

" - nie oceniam, robią swoje i gra. Są pewnie w jakimś kontekście, relacji pracowniczej etc. Zdaję sobie z tego sprawę. Nie zakładam ich złej woli, a wręcz przeciwnie, współczuję im mordęgi w takich warunkach. Mnie wyłącznie martwi ten "kontekst" i ta "relacja". Bo powiedzenie "hola, hola - nie" może oznaczać czasami coś więcej niż "hola, hola - nie". Bo czy warto się kopać z koniem...